W czwartkowy wieczór, 20 stycznia 2022 roku, Scena Literacka Centrum Książki w Olsztynie przyciągnęła sporą grupę osób. Okazją było spotkanie autorskie z Bolesławem Urynem, autorem albumów i bogato ilustrowanych książek podróżniczych, laureatem prestiżowych konkursów fotograficznych. Tematem rozmowy autora z czytelnikami była Mongolia.
Bolesław Uryn jest absolwentem b. Wydziału Ochrony Wód i Rybactwa Śródlądowego Akademii Rolniczo-Technicznej w Olsztynie (1970). Pracował naukowo w Instytucie Rybactwa Śródlądowego im. Stanisława Sakowicza, gdzie uzyskał doktorat. Odbył liczne staże i naukowe praktyki zagraniczne na kilku kontynentach. Jak sam twierdzi, jest zapalonym przyrodnikiem i wędkarzem, a swoje pasje realizował w licznych podróżach po świecie. W efekcie został niezależnym reporterem, fotografikiem i pisarzem. Jest autorem wielu publikacji prasowych i książek krajoznawczych. Zorganizował liczne wystawy swoich zdjęć w kraju i za granicą, m.in. „Czerwone serce Australii”, „Czyngis-chan A.D. ‘98”, „Shangri-La – Mongolia sercem malowana”, „Mongolia – bogowie, demony, prorocy…”, Brazylia – księżniczki karnawału. Propaguje survival „z ludzką twarzą”.
Samochodem terenowym (zwłaszcza niezawodnym w bezdrożnym stepie i górach rosyjskim łazikiem) konno, a czasem mongolską specjalnością transportową „żaglowozem” Bolesław Uryn przemierzył najdziksze i najodleglejsze azjatyckie ostępy tundry i tajgi. Jeziora i rwące rzeki Mongolii (jest to kraj bogaty w czyste wody!) pokonywał kanadyjką, a odwiedzał ten kraj na przełomie XX/XXI wieku aż 16 lat z rzędu.
Podczas spotkania w Książnicy, zorganizowanego przez Warmińsko-Mazurski Oddział Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, padło wiele pytań: m.in. o wierzenia Mongołów, szamańskie zwyczaje, faunę i florę Mongolii, zwłaszcza ryby. Warte zapamiętania jest stwierdzenie, że Mongolia jest rajem dla wędkarzy, a można tam łowić wielkie ryby łososiowate (tajmienie) nawet nocą. Moderatorem spotkania był red. Wojciech Chromy (pół-Mongoł, jak sam zażartował) z Radia Olsztyn.
Wyprawy Bolesława Uryna do Mongolii trwały zazwyczaj sześć tygodni, podczas których starał się bywać w różnych niedostępnych miejscach i poznawać miejscowe plemiona i ich zwyczaje. Słyszał tam opowiadania o „ałmasie” (Yeti) oraz „robaku śmierci”, czyli wielkiej dżdżdownicy żyjącej w piaszczystym stepie. Pił „ajrag” – kumys – źródło wszelkich witamin i mikroelementów niezbędnych do życia w świecie bez roślin i uczył się szamańskich praktyk, które dominują w tym kraju. Podziwiał przywiązanie Mongołów do tradycji z okresu Chyngis-chana, strojów ludowych noszonych na co dzień i uprawianych tradycyjnych sportów (zapasy i gimnastyka), a także ich specyficzną muzykalność, w tym gardłowy śpiew. Przywiózł z Mongolii „końskie skrzypce” (morin chuur), typowy instrument ludowy oraz papierowe sury (tekst życzeń pomyślności pisany alfabetem mongolskim) rozdawane podróżnikom, by doprowadzały ich cało do celu.
Bolesław Uryn twierdzi, że Mongołowie są od wieków niezwykle tolerancyjnym religijnie narodem i nie wykorzenił tego dość długi okres komunistycznego panowania, choć znaczna część ludności kultywuje tradycyjne wierzenia, a na północy kraju jest rosyjskojęzyczna – do dziś (1921-1990 – Mongolia jest drugim po ZSRR krajem, gdzie władzę przejęli komuniści. Wszędzie spotykał się z życzliwością i gościnnością. Zdobył wśród Mongołów licznych przyjaciół, którzy nazwali go Boleebaatar (Bolek Bohater, na wzór nazwy stolicy Ułan Bator, Ulaanbaatar – Czerwony Bohater).
Tekst i zdjęcia Jerzy Pantak