„Niepamięć. Żydzi Warmii i Mazur. Dawno, wczoraj i dziś” to najnowsza książka autorstwa Joanny Wańkowskiej-Sobiesiak, tym razem poświęcona mniejszości żydowskiej na Warmii i Mazurach. Książka nie trafiła jeszcze do sprzedaży, ale w najbliższych miesiącach będzie można ją nabyć podczas spotkań autorskich.
Joanna Wańkowska-Sobiesiak ma swoim dorobku aż 17 książek. Większość z nich autorka poświęciła mniejszościom narodowym regionu: Warmiakom, Mazurom, Niemcom. Jej najnowsza publikacja dotyczy mniejszości żydowskiej i w tym przypadku słowo mniejszość jest niezwykle trafne, jest ich niewielu. Bowiem naród ten ze swoimi obyczajami i kulturą, prawie całkowicie zniknął z Warmii i Mazur.
– Czemu ją napisałam? Bo chyba przyszedł już czas, żeby ze słowa n i e p a m i ę ć wyciąć trzy pierwsze litery. Odwiedziłam 36 miejscowości, gdzie przed wojną i po wojnie mieszkali Żydzi. I z ręką na sercu powiem, że w niektórych miastach – co prawda raczej nielicznych i to od niedawna – ale jednak pamięta się o ich żydowskich, przedwojennych mieszkańcach – informuje o idei powstania książki Joanna Wańkowska-Sobiesiak.
Historia Żydów mieszkających tu przed drugą wojną światową skończyła się definitywnie, kiedy tych, którzy jeszcze zostali po Nocy Pogromów, Niemcy wywieźli do obozów zagłady. Po roku 1945 zjawili się nowi żydowscy przybysze, którzy przyjechali tu wraz z grupami przesiedleńców, albo też indywidualnie szukać miejsca do życia na tak zwanych Ziemiach Odzyskanych, opustoszałych po wyjeździe miejscowej ludności do Niemiec. Tu można było zniknąć, zmienić nazwisko, zacząć wszystko od nowa. Zapomnieć. Przyjeżdżali w transportach z Wileńszczyzny i z Wołynie, ale też z Warszawy i Krakowa, ci którym udało się przetrwać.
Najwięcej osiedliło w Olsztynie, ale też Barczewie, Kętrzynie, Ostródzie, Morągu, Mrągowie i Nidzicy. Byli też w Szczytnie, Węgorzewie, Lidzbarku Warmińskim i w miastach, które znalazły się w województwie po zmianach administracyjnych. Ale kiedy po roku 1947 zmieniły się realia polityczne, zaczęli wyjeżdżać, bo rodziło się ich własne państwo. Wyjechała blisko połowa. Ci, którzy pozostali, dziś są prawie niewidoczni.
– Książka liczy 309 stron, zawiera 189 fotografii, 202 przypisy. Bo pomimo, że ma charakter reportażowy, wszystkie pozyskane informacje opatrywałam przypisami podając ich źródło. Nie jestem powieściopisarką, więc nic nie zostało wymyślone. Wszystko miało faktycznie miejsce, zarówno dawno, wczoraj i dziś. A zresztą co tu więcej mówić! Lepiej przeczytajcie – zachęca autorka.
Książka powstała dzięki wsparciu Centrum Edukacji i Inicjatyw Kulturalnych w Olsztynie oraz Samorządu Województwa Warmińsko-Mazurskiego. Publikacja ma niewielki nakład (100 egzemplarzy) i nie trafiła jeszcze do sprzedaży. Wkrótce nastąpi jednak kilka spotkań autorskich, na których będzie dostępna.