Nie żyje Edward Cyfus – pisarz, gawędziarz, niestrudzony popularyzator warmińskiej kultury, języka i tożsamości. Miał 75 lat. Zmarł w Olsztynie, mieście, które przez dekady było jego centrum działania i przestrzenią walki o pamięć. Informację o jego śmierci przekazał jego uczeń i przyjaciel, Łukasz Ruch.
Trudno przecenić znaczenie Cyfusa dla Warmii – tej realnej i tej symbolicznej, utkanej z wspomnień, języka, gestów i codziennych opowieści. Jak zauważył Ruch: „Nie wiem, jaka Warmia będzie bez Edka, ale wiem, że dziś nie znalibyśmy jej tak dobrze, gdyby nie on”.
Urodzony i wychowany na Warmii, Cyfus był kimś więcej niż regionalistą. Był jej świadkiem, depozytariuszem, mediatorem między dawnym a współczesnym. Jego książki – jak …a życie toczy się dalej – były nie tylko literackimi kronikami, ale i aktem osobistego świadectwa. Pisał o losach warmińskiej rodziny napiętnowanej po wojnie za swoją tożsamość. Jego własna biografia – emigracja do Niemiec w czasie stanu wojennego, praca fizyczna, późniejszy powrót – stała się odbiciem losów wielu mieszkańców tego regionu. „Nie umiałem bez Warmii żyć” – mówił.
Zanim jednak stał się jednym z najważniejszych głosów tej ziemi, był m.in. kierowcą poetki Marii Zientary-Malewskiej, z którą – jak wspominał – czasem rozmawiał szeptem po warmińsku, by nie wzbudzać podejrzeń w czasach, gdy mówienie gwarą bywało źle widziane. Po powrocie do Polski zajął się promocją regionu, pracując m.in. w gminie Purda i w Centrum Polsko-Niemieckim. To dzięki jego inicjatywie w Bałdach przy dawnym trakcie biskupim stanęły głazy upamiętniające biskupów warmińskich.
Jego największą misją była jednak gwara warmińska. Napisał jej elementarz, prowadził kursy, uczył dzieci i młodzież w szkołach i przedszkolach. Dzięki jego staraniom gwara została wpisana na listę niematerialnego dziedzictwa kulturowego. Przez lata nagrał dla Radia Olsztyn blisko 200 audycji w gwarze, których bohaterami byli Klymens i Matylda – wymyślone, lecz niezwykle prawdziwe postacie warmińskiego małżeństwa. Ich przygody, opowiadane z humorem i nostalgią, przemycały obraz warmińskiej codzienności, mentalności i wartości. Każdą gawędę kończył słowami: „tedy aż drugi roz”.
Cyfus nigdy nie ukrywał, że jego działalność była formą oporu wobec zapomnienia. „Zostałem niejako sprowokowany do pisania gawęd i przywracania warmińskich obyczajów. (…) Robię to, żeby ocalić od całkowitego zapomnienia to, co jeszcze ocalić mogę” – pisał w przedmowie do jednego ze swoich zbiorów. Miał świadomość, że gwara może już nie wrócić do codziennego użytku, ale wierzył, że pozostanie w świadomości tych, którzy zechcą jej słuchać.
Jego opowieści przetrwały nie tylko w książkach i nagraniach. Przetrwały w konkursach gwary, których był wieloletnim jurorem, w występach kapel ludowych, w śpiewanych tekstach, które sam poprawiał z czułością i bezkompromisowością. „Nie było przebacz. Był wyczulony na każde słowo. Teraz my będziemy wyczuleni na dziedzictwo, które nam zostawił. Jesteśmy mu to winni” – powiedział Wojciech Deliga z Warnijskiej Kapeli.
Edward Cyfus miał również muzyczną duszę. Wraz z bratem grał na weselach – on na perkusji, brat na gitarze. Jego wrażliwość na słowo, melodię i rytm przekładała się na czułość wobec całego warmińskiego dziedzictwa.
Regionalistka i etnografka Izabela Treutle wspominała: „Zatrzymywał dla kolejnych pokoleń warmińską duszę i dodawał odwagi dzisiejszym mieszkańcom regionu do poszukiwania swojej tożsamości. (…) Kiedyś powiedział, że reprezentowanie Warmiaków przynosi mu zaszczyt, a dla nas zaszczytem było, że reprezentował Warmię”.
W maju tego roku Edward Cyfus został laureatem jubileuszowej, 50. edycji Nagrody im. Oskara Kolberga „Za zasługi dla kultury ludowej”. Miał odebrać ją na początku lipca. Nie zdążył.
Pozostawił po sobie coś więcej niż opowieści – zostawił wspólnotę pamiętających. Jego pogrzeb odbędzie się w terminie, który zostanie podany później. Tymczasem Warmia żegna jednego z ostatnich jej strażników – tego, który wiedział „aż za dobrze”, co znaczy być Warmiakiem.