Kilka dni temu przeprowadziłam na własny użytek mini sondę, wśród naszej młodzieży, zadając proste pytanie – co to są Kresy, z czym ci się kojarzą. W odpowiedzi było wzruszenie ramion, uśmiech albo odpowiedź dość lakoniczna – no, jak to Kresy – to festiwal, gdzie przyjeżdżają różne zespoły… Byłam zaskoczona niewiedzą i smutek pozostał po tych rozmowach. Tak wiem, wiem kochani, że z nauką historii różnie bywa, dlatego pomyślałam sobie, że nawet jeśli jeden młody człowiek przeczyta ten tekst będzie dobrze.
Czymże są Kresy? Słowo to może kojarzyć się nam różnorodnie. Wiele osób ma na myśli tereny, które Polska straciła podczas swej burzliwej historii. Młodzi ludzie kojarzą Kresy przede wszystkim ze specyficzną gwarą i śpiewnością języka, a mrągowianie z corocznym Festiwalem. Każde z tych rozumień ma swoje podstawy i racje. Kresy stanowią wartość niezaprzeczalną, skarbiec serc i umysłów rzeczywistych, nie jak twierdzą niektórzy „malowniczą, utopijną ruiną”. W kategorii mistrzów pędzla są obrazem pięknym i trwałym, zawsze dostrzeganym przez ludzi wrażliwych.
Kresy to nie tereny powrotu, lecz miejsca sentymentalnych podróży w czasie i przestrzeni. Wywołują refleksje i przemyślenia o osobliwych dziejach naszego narodu i państwa.
Słowo „Kresy” istnieje w słowniku polskim od około 170 lat. Użył go po raz pierwszy Wincenty Pol w rapsodzie rycerskim „Mohort” (1840-1852), zaznaczając ich specyficzną odrębność wynikającą z funkcji wobec Rzeczypospolitej. Kresowy spokój oznaczał spokój dla Państwa! Kresy w tym rozumieniu dotyczyły obszarów leżących na wschodnich rubieżach Rzeczypospolitej. Kresy stworzyła kultura polska, ale stworzyła je tylko dla siebie i tylko dla siebie je nazwała, dlatego wszystkie próby przeniesienia tego terminu w każdej innej formie nie powiodły się / wszelkie neologizmy np. do jęz. czeskiego/.
Kresy i rola jaką im przypisała historia nie wynikają z fantazji literatów, ale z ofiar krwi, serc i umysłów Polaków dających świadectwo historii Polski. Patriotyczny sposób myślenia o Kresach to rzeczywistość zarówno historyczna, jak i dnia dzisiejszego. Rzeczywistość codziennego życia państwa, narodu, zamieszkujących tamte tereny ludzi.
Dokonany 17 września 1939 roku czwarty rozbiór Polski, pomiędzy imperia Hitlera i Stalina położył kres Kresom. Wtedy to poza granicami kraju znalazły się setki tysięcy Polaków, których pielgrzymka do Polski trwa nadal. Jeszcze w tej chwili na terenach Kresów zamieszkuje ponad milion Polaków. Tragedią ich jest, że jakkolwiek we własnym domu żyją, to jednak na obczyźnie. Polacy, otoczeni dominującą obcą kulturą, nigdy nie wyrzekli się polskości, której kultywowanie stało się podkreśleniem wspólnoty z Macierzą. To oni często uczą nas patriotyzmu i trwania w polskości.
Zaznaczyć należy, że zabytki, dzieła sztuki, militaria, archiwalia, zbiory biblioteczne na Wschodzie stanowią dzisiaj, w zależności od dziedziny którą reprezentują, około 30% tego co nam z przeszłości w kraju pozostało. W wyniku „Ugody Jałtańskiej” wyznaczającą wschodnią granicę Polski, wg jednego z poetów wileńskich: Kresy zostały odrąbane, ale…” One żyją. Żyją w mowie, tradycji, kulturze, religii. Odtąd stały się legendą mającą swe korzenie w podaniach zabarwionych historią, a najważniejsze w żywej, ludzkiej pamięci. Dlatego warto pochylić czoło nad żywą „kresową legendą.
Z najnowszej historii Mrągowa wyczytać można, że w latach powojennych masowej migracji rdzennie mazurskiej ludności towarzyszył napływ ludności polskiej, w tym tej, której jałtańskie decyzje zmusiły do przesiedlenia. Wśród napływowej ludności Warmii i Mazur ok. 60 % wywodziło się z Kresów. Nie często zdajemy sobie sprawę, że tutaj, na Mazurach, rozegrał się powojenny dramat Polaków z Kresów. Tu osiedlano tysiąc repatriantów z Ziemi Wileńskiej, Wołynia i Lwowa. Ich status społeczny podobny był tym, których odtrącono i zmuszono do wyjazdu z terenów Warmii i Mazur. Odchodzili Niechciani – robiąc miejsce Niechcianym. Duży procent mieszkańców Mragowa korzeniami sięga Wileńszczyzny, Grodzieńszczyzny, Polesia i Lwowszczyzny.
Hanna Szymborska